Gdy wracałem już do domu na ławce zobaczyłem Carmen. Kiedy do niej podszedłem zauważyłem, że płacze. Usiadłem obok i z troską spytałem:- Co się stało?
- O! Maicon...- zdziwiła się- Nic,nic!
- Jak to nic, przecież widzę
- Chłopak ze mną zerwał dla innej- powiedziała z płaczem.
- Ech... po prostu nie był Ciebie wart- posieszałem.
W tym momencie się do mnie przytuliła i mocno ścisnęła. Głaskałem ją po głowie. Następnie odprowadziłem ją do domu. Na pożegnanie przytuliłem ją i powiedziałem:
- Nie ma co płakać. Po prostu to zwykła świnia.
Dostałem buziaka w policzek. Na chwilę osłupiałem, a potem udałem się w dalszą drogę do domu.
*** oczami Carmen***
Jak on mógł mi to zrobić? Dla innej mnie zostawił...
- Co się stało?- ktoś zapytał
Ojej, jak się przestraszyłam. Odsłaniając oczy zobaczyłam, że to Maicon. Ciekawe czego chce... Udawałam, że nic się nie dzieje. Nie uwierzył mi. Nie chciałam mu mówić ale coś mnie do tego zmusiło. Nagle coś mnie do niego pociągnęło i przytuliłam się mocno do niego- W jego ramionach było mi tak dobrze. Zaraz.... Ogarnij się. Carmen co z Tobą? Dopiero chłopak Cię rzucił a Ty nie czujesz aż takiego smutku. Coś nie tak... Ucieszyłam się, że odprowadzi mnie do domu. Na pożegnania dałam mu buziaka. Myślałam, że to rozpieszczony dzieciak a to bardzo fajny chłopak.
* Maicon *
Cały czas myślałem o tych dzisiejszych wydarzeniach. O spotkania Julii i Luisy, a przede wszystkim o Carmen. Ejj, ale Ty masz Marię. Ale Carmen jest jakaś wyjątkowa. Ech... nie mogłem już o tym wszystkim myśleć.
- Jak tam minął dzień?- spytał podczas kolacji ojciec.
- A dobrze. Bardzo się cieszę, że spotkałem Lui i Julię.- odpowiedziałem- Tato...- zacząłem- czy mógłbym zaprosić kilka osób na nocowanie?- zapytałem
- A kto to by był?- zaciekawił się ojciec.
- No Maria...- chciałem wymieniać dalej ale mi przerwano
- Uhuhuhu! No nie wiem, nie wiem...
- No proszę!
- Pozwól mu Xavier- wtrąciła Nuria- my sobie gdzieś wyjdziemy i się zabawimy.
- No a kto by się wami opiekował- zapytał pomocnik FCB
- Cristian z Loreną się zgodzą!- wykrzyknąłem
- Niech będzie...- odpowiedział.
- Tak!!!- krzyknąłem- dziękuje tato.
Po kolacji nawet nie wiem kiedy zasnąłem bo dalej o tym wszystkim myślałem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział nudny. Napisany na siłę. Wymusiła to ta oto osoba i jej dedykuję ten rozdział.
CZYTASZ= KOMENTUJESZ
Nw kiedy będzie następny. Pozdro :)
Jeeeeej <3 Maicon :3 W końcu rozdział :33 Dziękuję za dedykacje :* A rozdział fajny, tylko baaaaardzo krótki :c Pisz szybko kolejny, albo będę Cię cały czas męczyła :3
OdpowiedzUsuńFajnooo. Kolejny chce *o*
OdpowiedzUsuńBo ja tez cir bede meczyc jak szybko nie dodasz nastepnego!!!! Genialny *____*
OdpowiedzUsuńFajny, ale krótki :c
OdpowiedzUsuńŚwietny *____* <3333
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta Maicon <3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3. Dawaj nowego :3. +Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Szczegóły u mnie :3
OdpowiedzUsuńhttp://i-love-blaugrana6.blogspot.com/p/liebster-blog-award.html
Przecudowny blog:) W prawdzie dopiero zaczynam pisać i nie jestem jeszcze tak dobra, ale zapraszam do siebie http://tylkomiloscktoratrwa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://barcaalways4ever.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńrozdział - rewelacja <3